Zespół bloga, czyli kto tworzy podróżnicze treści

Nazywam się Bartek Dziwak i ode mnie wzięła się nazwa bloga podróżniczego Bartekwpodrozy.pl. 

Jestem autorem większości tekstów i zdjęć z bloga i social mediów Bartekwpodrozy.pl. Dbam o rozwój bloga, wyszukuję nowe kierunki podróży i tematy do publikacji. Podróżuje od kilku lat na pełen etat. 

Podstawowe parametry:

  • zainteresowania: filozofie Wschodu (zen, taoizm), permakultura, medycyna alternatywna, świadomość
  • supermoc: mogę wygłosić przemówienie o dowolnej porze dnia i nocy
  • ulubione kierunki: Bliski Wschód, Kaukaz, państwa nieuznawane
  • ulubione miasta: Sarajewo, Stambuł, Londyn

Hej, tu Natalia Kikowska. Jestem fotografem, grafikiem, ilustratorem. Projektuję warstwę wizualną bloga, zajmuję się korektą tekstów, przygotowaniem do publikacji i projektowanie produktów. 

Sporo zdjęć, które widzicie na blogu (szczególnie portrety Bartka) wyszło spod mojej ręki.

Podstawowe parametry:

  • zainteresowania: ilustracja, rysunek, projektowanie UX, rękodzieło
  • supermoc: mówię po czesku (jestem bohemistką)
  • ulubione kierunki: Bliski Wschód, Bałkany, Czechy
  • ulubione miasta: Teheran, Tirana, Sarajewo

Jak się z nami skontaktować?

Jeśli masz pytania, propozycje współpracy lub uwagi, skontaktuj się z nami – dane znajdziesz na stronie Kontakt.  

Jak to się stało, że zacząłem podróżować?

To wcale nie tak, że podróżowanie było w mojej krwi od najmłodszych lat. Wręcz przeciwnie – jako nastolatek nie ruszałem się zbyt daleko od mojego małego miasteczka leżącego na pograniczu Dolnego Śląska i Wielkopolski.

Z mojego końca świata nie odjeżdżały pociągi, a oferta autobusów była… niewiele lepsza. Dopiero młodzieńcze szarżowanie skuterem spowodowało, że “dystans” do najbliższej stacji kolejowej skrócił się do 15-minutowej przejażdżki. Od podróży koleją zaczęła się moja przygoda z podróżowaniem w ogóle.

Zaczynałem zachowawczo, ale z biegiem tygodni i miesięcy stawałem się coraz odważniejszy. W końcu wyjechałem pociągiem poza Polskę, pojechałem koleją do Barcelony, a później po raz pierwszy wsiadłem na pokład samolotu. Wystraszony poleciałem z Wrocławia do Londynu i… poradziłem sobie – sam w wielkim mieście. Wtedy się zaczęło.

Jak podróżuję?

Wychodzę z założenia, że każdą podróż można zaplanować od A do Z samodzielnie – korzystając z nieograniczonych zasobów informacji, do których mamy dostęp w tych pięknych czasach. 

Podróżuję niezależnie, organizując samodzielnie transport, zakwaterowanie, określając plan zwiedzania i… będąc absolutnym panem swojego czasu. Taki sposób podróżowania jest częścią wspólną wszystkich treści, które publikuję w internecie. 

Brak doświadczenia, dojrzały wiek czy kiepska biegłość w posługiwaniu się obcymi językami to nie czynniki, które eliminują możliwość poznawania świata.

W podróży korzystam często z transportu publicznego i autostopu. Owszem – oszczędzam na tym pieniądze, ale przeważające jest to, że dzięki takiemu podróżowaniu mogę zbliżyć się do lokalnej społeczności i poznać jej zwyczaje nieco “od kuchni”. Atrakcje i piękne miejsca bardzo mnie interesują, ale na pierwszym miejscu są zdecydowanie ludzie.

Co robię, gdy nie podróżuję?

Gdy nie podróżuję, to najpewniej knuję kolejne plany na przyszłe wyprawy. Ale nie żyję tylko podróżami – wydaje mi się, że ograniczenie się do jednej, jedynej pasji to prosta droga do szybkiego wypalenia się.

Sport bardzo mnie odstresowuje i rozluźnia, więc staram się robić coś ze swoim ciałem przynajmniej 3 razy w tygodniu. Gram w badmintona, ćwiczę na siłowni i biegam. Mam za sobą dwa półmaratony – w Katowicach i Salonikach.

Chcę łączyć udział w biegach ze zwiedzaniem świata – zalążek tego planu udało się zrealizować w Grecji, gdzie najpierw przez 3 dni zwiedzaliśmy Saloniki, a później wziąłem się za 21,0975 km.

Interesuję się marketingiem internetowym – nieźle znam się na SEO, content marketingu, social mediach i e-mail marketingu.

Lubię napić się dobrych rzeczy. Testuję kolejne kawy, ręcznie mieląc ziarna i zaparzając je w Aeropressie. Piszę artykuły “pod wpływem” yerba mate i matchy. Do czasu pierwszej wizyty w Gruzji nie przepadałem za winem, ale to zdążyło mi już dawno minąć.